2004.10.20 - Akcja protestacyjna
Inne Bure mają nowych przyjaciół - Wiewiór poczuł mięte do malarza. Przez tydzień obnosiła się nowym fioletowym futrem.
Merry Bell lata za najmłodszym członkiem ekipy, bo ten ma do niej słabość i zawsze jej coś podsunie pod stół przy obiedzie. Gdy tylko siądzie przy stole Bela kładzie mu głowę na kolanach, ze wzrokiem wbitym w jego oczy i wyrazem "Mój ci on, mój".
Jolly, jak to Jolly. Wybrała sobie akurat meżczyznę, który za psami nie przepada. Cały czas siedzi koło niego, a jak tylko się schyli daje mu buziaka. Ludzie już zaczęli o nich szeptać: "Patrz XX, twoja narzeczona leci".
Młody szaleje za majstrem - nic dziwnego, to najciekawsza osoba w grupie. Ostatnio miałam dość tej przyjaźni. Dokładnie w dniu, gdy Balrog przyleciał do mnie zadowolony, bo udało mu się zaskoczyć dwunożnego kolegę przy pracy. Efekt taki, że Młody miał cały grzbiet w piance montażowej. Tego dnia Młody uznał, że majstra nadal lubi, ale za to nie lubi już Przemka. A to wszystko za pranie najpierw w rozpuszczalniku, potem w benzynie, a na koniec jeszcze kąpiel w wannie pod przysznicem. :
Ale wracajmy do Bola - ponieważ on lubi wszystkich i byłby w stanie odwalić robote całego stada: tzn przefarbować futro, okraść przy jedzeniu najmłodszego pracownika, "ucałować" tego, co psów nie lubi, spowodować wybuch pianki, a na dodatek wycisnąć w wylewce odcisk swojej łapy, więc Bolo siedzi na łańcuchu (w domu nie szło, bo dawał wtedy koncert). Tzn na początku siedział na lince. Po dwóch dniach, gdy już okolica dookoła niego zaczęła przypominać pustynie podstanowił wyciągnąć broń większego kalibru. Najpierw przerobił na zapałki cała EUro-palete. Ponieważ na nikim nie wywołało to większego zdziwienia zajął się swoją linką. Po dwóch dniach pracy (zbytnio się nie wysilał, bo większość dnia wygrzewał się na słoneczku) udało się - stalowa, "niezniszczalna" linka puściła. Efekt: przestawiliśmy Bola na łańcuch. Oczywiście niedługo potem już Bolo maszerował z nim do domu, ale puściły nie tyle oczka, co zapięcie. Zmieniliśmy je na stalowe zaczepy. Wtedy Bolo wpadł na pomysł, że zrobi strajk okupacyjny. Pazurami zahaczył stojąca w pobliżu klatkę. Gdy tylko poczuł się nieszcześliwy, robił tak:
Zmieniło się też jego zachowanie. Normalnie rano na szczekot Dory Bolton pędził do okna. Jeśli tylko przy bramie stał ktoś z ekipy zaczynał szczekać. Potem jednak jego reakcja ulegla zmianie. Bywało, że pedził do okna, a zaraz potem uznawał, że jest śmiertelnie zmęczony i musi jeszcze dłuuugo pospać. Okazało się, że gdy widział robotnika pędził do łóżka i udawał, że śpi kamiennym snem, abyśmy tylko nie wpadli na pomysł, że Bolo musi iść na łańcuch.
Na dzień dzisiejszy Bolo siedzi z nami w domu, bo remont przeniósł się do piwnic. Ale reakcja na dzwonek do drzwi mu pozostała...
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 1970 odsłon
Odpowiedzi