2005.03.29 - Spływ Nysą
W pewnym momencie złapał zapach - u niego to normalka - węch ma niesamowity. Zwykle udaje mu się namierzyć sarnę. A że Bolton błyskawica nie jest, więc po jakimś 1km zwykle rezygnuje z pogoni. Tym razem jednak było inaczej.
Bolo wykonał skok w trzciny i wyskoczył z niej razem z ... dzikiem. I tu pojawił się problem, bo dziki wcale nie są szybsze od Bolka. Odwołaliśmy resztę stada, zostawiliśmy na waruj i trzeba było zająć się Bolem. A ten był w siódmym niebie - choć całość była komiczna: Bolo gonił dzika, gdy ten był zmęczony zatrzymywał się, wtedy stawał też Bolo, bo "ważne jest aby gonić króliczka...." (u Boltona brak agresji, więc dzik był bezpieczny, czego nie można powiedzieć o Bolku). Wreszcie dzik się zmęczył na dobre, czyt: przestał być interesujący dla Bolka.
Ale zło zostało dokonane - Bolton nie przyszedł na zawolanie. I jedyne co zobaczył w drodze powrotnej to wściekły Przemek (oj, z nim lepiej nie zaczynać). I tu oczywiście w Bolku odezwał się wilk, który do końca próbuje ratować swoją nędzną skórkę.... Przemkowi szczęka opadła, bo Bolo truchtem zbiegł z wału i wszedł do Nysy. Wiedziała bestia, że nikt jej tam nie będzie łapać. Pozostało nam stać na brzegu i czekać na zbója... Ale woda o tej porze roku zimna, więc po kilku minutach Bolo wpadł na pomysł, że trzeba coś wykombinować... Na brzeg wyjść nie mógl, drugi był daleko....zaczął więc spokojnie spływać nurtem w dół rzeki szukając miejsca na wyjście z wody. Daliśmy mu przepłynąć jakieś 500m wędrując brzegiem.
Nie wiem jak zakończyłby się ten pojedynek, ale do wału podjechał jeden z rolników i trochę włos mu stanął na głowie na widok leżących na szczycie 4 wilczaków (stado oczywiście grzecznie czekało na nasz powrót). Jedno słowo zachęty i Bolton był już na brzegu, grzeczny, potulny i mocno przemoczony...
Następnym razem będzie cieplej, więc zafundujemy mu mały szok, gdy ponownie wpadnie na pomysł ucieczki do wody....
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 1900 odsłon
Odpowiedzi