XV Klubowa Wystawa Psów Pasterskich Niepolskich była dla naszej hodowli jednym pasmem sukcesów. Merry Bell z Molu Es uzyskała tytuł "Zwyciężcy Klubu" oraz "Najlepszej Suki w Rasie". Tytułami w psach podzieliły się Amber Wolf z Peronówki (Zwyciężca Młodzieży i Młodzieżowy Zwyciężca Klubu) oraz Bolton Eden severu (Zwyciężca Klubu, Najlepszy Pies w Rasie oraz Zwyciężca Rasy).

Także pieskom "z Peronówki" powodzi się na wystawach. Na XXXVI Toruńskiej Wystawie Psów Rasowych Amber Wolf z Peronówki dał z siebie wszystko - do tytułu Najlepszego Szczenięcia dołożył jeszcze finałowe BIS 3. (Szczeniąt).

Mała Alistair Wolf z Peronówki na swojej trzeciej wystawie zdecydowała, że skoro jest pierwszym wilczakiem w Portugalii, to powinna wejść na ta scene przebojem. I udało się: na 52. Exposiçăo Canina Internacional w Costa do Estoril stanęła na finałowym podium zdobywając drugie miejsce na BOG.

Jolly jest od teraz "Młodzieżowym Championem Czech".

Na Światowej wystawie w Porto Jolly została "Młodzieżowym Zwyciężcą Świata" natomiast Bolton "Vice Zwyciężcą Świata".

4. maja 2002 na międzynarodowej wystawie w Łodzi Jolly została wybrana jako najlepszy pies w grupie I. FCI i otrzymała tytuł BOG I.

Także ten weekend postanowiliśmy spędzić w towarzystwie wilczaków i ich właścicieli. Z tego powodu ruszyliśmy do Czech w strone Světlej nad Sázavou. Na miejscu byliśmy w piątek. Powitał nas jeden z organizatorów - Jarda Hospodka. Zaraz zatroszczył się o nas wskazując nam hotel i załatwiając wszystkie formalności. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy na teren tamtejszego ZKO, gdzie zaczęli już przybywać inni fani CzW. Wieczór spędziliśmy na wspólnych rozmowach, które jak zwykle dotyczyły głównie naszych czworonogów. Kolejny dzień w całości poświęcony był zawodom.

W zasadzie tego artykułu mialo nie być. Trochę się nam nazbierało terminów i ostatecznie zadecydowaliśmy, że nie będziemy zgłaszać psów, bo po co jechać taką drogę, jeśli można tam zostać tylko kilka dni. To przecież zdecydowanie za mało by nacieszyć się ładną pogodą, pozwiedzać i porządnie wypocząć. Więc z ciężkim sercem czekaliśmy, aż minie termin zgłoszeń.

Tak jak zwykle nie mogło nas zabraknąć także na czeskiej klubówce czechosłowackich wilczaków. Odbyła się tak jak przed dwoma laty w Boskovicach koło Brna. Tym razem wyruszyliśmy nie z domu, ale wprost z krótkich wakacji w Łodzi, zabierając ze sobą także właścicieli naszych szczeniąt.

Była to nasza pierwsza zagraniczna wystawa po wejściu Polski i Czech do UE. Różnice na granicy były nie do przeoczenia - psami nawet się nie zainteresowano (tzn. psami tak, ale ich papierami już nie), wszystko co trzeba było zrobić to mignąć paszportami.

Na początku tego roku zastanawiałam się, dlaczego jak dotąd ani razu nie byliśmy na klubówce w Słowacji i ani razu nie pojechaliśmy na zimową wystawę do Nitry. Zgłosiłam więc nasze psy, a kilka dni przed wystawą wszystko stało się jasne. Pierwszy powód był mniej ważny: 'łysa' Jolly, która po szczeniakach dopiero obrastała futrem i nie miała na ringu szans z psami, które mieszkają w kraju, gdzie nadal leży pół metra śniegu (u nas obecnie już w zasadzie jest wiosna i temperatury koło 20 stopni). Ale tak jak pisałam, to mało ważne: przecież zawsze można jechać choćby pooglądać inne psy.